Mamy to! Marzenie wielu osób działających twórczo na Instagramie w końcu stało się rzeczywistością – już dziś każdy z nas może zweryfikować swój profil. Oczywiście – za drobną miesięczną opłatą.
Do tej pory opcja weryfikacji profilu była dostępna tylko dla osób znanych z realnego świata, tego poza Instagramem – dla wokalistów, aktorek, dziennikarzy, polityczek itp. postaci, które możemy kojarzyć z czegoś więcej niż ich profil w social mediach. Oczywiście zweryfikowanie – a przy tym udowodnienie Instagramowi, że naprawdę jesteśmy znani, wcale nie było tak proste. Serio, znam przykłady wokalistek, które sprzedawały koncerty, ich albumy były w Empiku, pojawiały się w mediach, a mimo to Meta przez długi czas nie chciała uznać ich za osoby godne niebieskiego znaczka.
Dziś jednak każdy z nas może potwierdzić, że jest osobą, za którą się podaje. Wystarczy kliknąć w odpowiednie pole w ustawieniach aplikacji, zapłacić osiemdziesiąt złotych, wysłać zdjęcie swojego dowodu osobistego i… gotowe – prawdopodobnie niebieski znaczek pojawi się przy naszym profilu w ciągu dwudziestu czterech godzin. Uwaga: podchodząc do weryfikacji musisz mieć w nazwie profilu swoje imię i nazwisko, a w zdjęciu profilowym widoczną twarz – w przeciwnym razie Meta odrzuci Twoją prośbę… i odda pieniądze.
Ale to nie tylko o niebieski znaczek chodzi – przynajmniej tak twierdzi Meta, oferując nam szereg korzyści wynikających z zakupienia abonamentu, m.in. ochronę konta – bo skoro jesteś zweryfikowany, to łatwiej monitorować to, czy ktoś się pod Ciebie nie podszywa; obsługę klienta – i to akurat naprawdę korzyść, dlatego, że zwykle nasze zgłoszenia są rozpatrywane przez instagramowe boty, tymczasem tutaj mamy zagwarantowaną odpowiedź od żywego człowieka. Działa, dwa dni po wykupieniu Meta Verified moje zgłoszenie sprzed roku magicznie zostało rozwiązane… zgłoszenie tak dawne, że już nieaktualne, ale to nadal miły gest i dowód na to, że po wykupieniu weryfikacji ktoś naprawdę się nami zainteresuje. Meta obiecuje nam także dostęp do nowych funkcji w wersji próbnej – to akurat mnie zastanawia, ponieważ wszystkie nowości testowane są zwykle w Stanach Zjednoczonych, ewentualnie Kanadzie – do Europy wchodzą znacznie później. Dlatego martwi mnie, czy obietnica ta zostanie spełniona u nas.
Ostatnim dodatkiem, o którym możemy przeczytać jest… dostęp do specjalnych vipowskich naklejek w stories. Naklejki Check this out, Goat i Link in bio to jednak… zwykłe naklejki, nieróżniące się niczym od darmowych gifów tworzonych przez użytkowników. Żadna z nich do niczego nie przekierowuje, nie pozwala również na żadne interakcje. A szkoda, bo sam fakt przyznania mi vipowskiej naklejki brzmi trochę… scamersko? Oceń to sam.
Specjalna zakładka Meta Verified przekierowuje nas również do tematów, jak Dowiedz się, co zrobić, żeby materiały nadawały się do rekomendacji lub Dowiedz się, jak działa algorytm. Możesz sobie pomyśleć – „kurcze, ale takie rzeczy to powinny być dostępne dla wszystkich użytkowników”. Są. Zakładki przekierowują nas do darmowych artykułów na oficjalnej stronie Instagrama, tej dostępnej dla wszystkich.
Pojawiła się plotka, że osoby, które wykupią weryfikację „będą miały lepsze zasięgi”. Nie pamiętam, żeby Meta, Mark Zuckerberg, Adam Mosseri, czy jakakolwiek inna decyzyjna osoba o czymś takim mówiła – ja sam nie zauważyłem różnicy korzystając z Meta Verified przez miesiąc. Prawdopodobnie to mit, taki jak to, że wykupienie reklamy zablokuje Twój organiczny wzrost, hasztagi umarły, a teraz żeby się wybić musisz dodawać codziennie rolki, bo to jedyny sposób.
Dlatego, jeśli zapytasz mnie – Dawid, to kiedy warto wykupić Meta Verified? Odpowiem: wtedy, kiedy masz jakiś problem ze swoim kontem i chcesz, żeby realna osoba pomogła Ci go rozwiązać. Ewentualnie, kiedy zależy Ci na lepszym zabezpieczeniu swojego konta. Tylko tyle i aż tyle.
Pozostaje kwestia niebieskiego znaczka, który wyświetla się przy naszym profilu. Dla wielu to taki symbol luksusu – mam niebieski znaczek, więc jestem kimś znanym, zweryfikowanym, ważnym. Aczkolwiek, czy jeśli teraz każdy może się zweryfikować, to czy z Instagramem nie stanie się za chwilę to, co stało się z Twitterem/X?
Meta nie popełniła jednak błędu swojego „rywala” – tutaj, jak wspomniałem, autentycznie musisz potwierdzić, że jesteś osobą, za którą się podajesz, więc nie grozi nam pojawienie się kilkunastu zweryfikowanych Marków Zuckerbergów. Również, kiedy jesteś „sławą” w prawdziwym świecie, nie musisz płacić i możesz skorzystać ze starego sposoby weryfikacji – Twitter/X kazał płacić wszystkim, więc duża część znanych osób (np. Lady Gaga) zrezygnowały z tej opcji.
Podsumowując. Kupiłem, sprawdziłem, przetestowałem i… zrezygnowałem po miesiącu. Ponieważ nie wydaje mi się, żeby osiemdziesiąt złotych miesięcznie za mały niebieski znaczek przy nazwie mojego profilu (dla porównania, to cztery miesiące korzystania z dowolnego muzycznego serwisu streamingowego) było uczciwą ceną. Nie sądzę też, żebym potrzebował tak regularnego wsparcia suportu, skoro radziłem sobie bez niego przez ostatnie lata.
Ale jeśli temat Cię interesuje i myślisz o wykupieniu weryfikacji tak chociaż na próbę – zrób to. Moim zdaniem najlepiej wszystko sprawdzić samemu, żeby przekonać się, czy warto. Zawsze po miesiącu możesz zrezygnować, jak ja.